31 października 2015

Bio, bezglutenowe i bez cukru? (marketbio.pl)

Cześć! Pewnie niektórzy z Was zastanawiali się dlaczego zniknęłam bez słowa. Założę się, że jednak zdecydowana większość, przyzwyczajona do tego, że zdarza mi się robić przerwy nie była tym faktem zaniepokojona. Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli nie mam nic ciekawego do napisania, to nie ma co się męczyć i wymyślać na siłę.. Dokładnie tydzień temu w moje łapki wpadła paczka pełna pyszności z marketbio.pl a razem z nią pojawiły się pytania od Was, dotyczące tematu zdrowej żywności. Nie jestem dietetykiem, ani żadnym innym specjalistą w tej dziedzinie, więc mogę się podzielić jedynie własnymi spostrzeżeniami i doświadczeniami.




Na wielu opakowaniach widnieje napis BIO lub ECO, ale co to tak naprawdę oznacza? Dokładnie tyle, że żywność znajdująca się w nich została przygotowana z produktów, które uprawiano bez użycia sztucznych nawozów i pestycydów. Znaczek euroliścia (gwiazdki ułożone w kształt liścia na zielonym tle) potwierdza spełnienie norm dotyczących zdrowej żywności, obowiązujących w UE.



Z kolei brak glutenu w składzie to nic innego jak brak mieszaniny białek roślinnych występujących w niektórych ziarnach zbóż. Wbrew pozorom dieta bezglutenowa to kwestia kontrowersyjna. Wiele osób uważa, że tylko osoby z nietolerancją pokarmową dotyczącą tego składnika powinny się na nią decydować, ale prawda jest taka, że gluten nie jest nam do życia niezbędny. Przeczytałam relacje wielu osób, które postanowiły wyrzucić go z codziennego jadłospisu i zgodnie twierdzą, że poprawiła im się przemiana materii jak również przyspieszył się proces trawienia.




Co tak naprawdę oznacza brak cukru ? Na podstawie lizaków, które miały taką informację na opakowaniach, mogę Wam powiedzieć, że w składzie znajduje się ksylitol i izomalt. Brzmi tajemniczo? Ten pierwszy to tzw. cukier brzozowy. Jest metabolizowany bez udziału insuliny, wykazuje działanie zasadotwórcze, bakteriobójcze, grzybobójcze, oraz poprawia działanie układu odpornościowego. Charakteryzuje się zdecydowanie mniejszą wartością energetyczną w porównaniu do cukru spożywczego. Z kolei izomalt pozyskiwany z buraków to niskokaloryczny i nie powodujący próchnicy środek słodzący. Obie te substancje są bezpieczne nawet dla diabetyków, ale w zbyt dużych ilościach mogą działać przeczyszczająco. 




No i na koniec coś o smaku. O ile w przypadku chlebka amarantusowego i gofrów orkiszowych jest to indywidualną sprawą naszych kubków smakowych, o tyle produkty bezglutenowe, czy bezcukrowe np. pudding czy lizaki nie różnią się znacznie od tego, co znajdziemy na każdej półce sklepowej. 



Nie spodziewam się, że po tej notce wyrzucicie wszystkie przekąski z szaf i pobiegniecie kupić zdrowsze zamienniki. Nie o to chodzi. Po prostu chcę, żebyście wiedzieli, że macie wybór i możecie dopasować żywność do własnych potrzeb, a zdrowa dieta nie musi być pozbawiona "przyjemności". 





Dajcie znać w komentarzach, czy chcecie więcej postów w temacie zdrowej żywności, bo póki co to poruszyłam jedynie kwestię stosunku etykiet do zawartości . Może jakieś przepisy na zrobienie niektórych z powyższych rarytasów w domowym zaciszu? ;) 

27 września 2015

Spider Hooy: 30 dni z moimi butami

Hej hej hej!
Widzicie tytuł posta i pewnie wiecie, że trochę tutaj oszukałam, bo od rozpakowania paczki z butami marki Hooy minęło więcej czasu niż miesiąc. Już się tłumaczę.. Ostatnie dwa tygodnie były dosłownie szalone. Pracowałam, chorowałam i tak naprawdę mój wolny czas ograniczony był do minimum. Nie chciałam pisać notki na szybko, dlatego poczekałam, aż wszystko się unormuje. Oprócz tego, że sama nosiłam Spider Hooy tak często jak się dało: zakupy, ćwiczenia, bieganie, spacery, to jeszcze pożyczyłam je mamie, kiedy wybrała się z tatą na weekend do Wałbrzycha, więc z czystym sercem mogę powiedzieć, że zostały wypróbowane w każdych warunkach.
Przede wszystkim obie z mamą dostrzegłyśmy, że są strasznie wygodne. Niezależnie od tego jak daleki dystans w nich pokonamy, nasze stopy nie będą bolały, nie zostaną obtarte, ani nie spocą się. Materiał z którego są wykonane jest leciutki i elastyczny, a z drugiej strony sprawia wrażenie naprawdę mocnego i wytrzymałego. 
Jeśli chcecie zainwestować w stylowe buty sportowe, które posłużą Wam dłużej niż na jeden sezon to naprawdę polecam, nie zawiedziecie się.
Swoją parę możecie zamówić na www.hooy.eu    




12 września 2015

Jahoo Jahaa Tour Poznań z innej perspektywy

Cześć kochani! Jakieś dwie godziny temu wróciłam z Poznania. Jestem strasznie zmęczona, a równocześnie pełna pozytywnej energii. Wczorajszy dzień był cudowny i od razu chcę podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego. Zaczęło się od bardzo udanego spotkania, które mam nadzieję pociągnie za sobą wiele cudownych wydarzeń w przyszłości. Opowiem Wam o tym dokładniej przy innej okazji, a teraz skupię się na Janoskians, którzy przyjechali do Polski, żeby dać dwa show w ramach trasy Jahoo Jahaa - w Poznaniu, oraz w Warszawie. Byłam święcie przekonana, że te dwie daty będą dla mnie jednoznaczne z siedzeniem przed ekranem komputera i rozpaczaniu nad tym, że niestety nie zobaczę chłopaków, mimo, że są na wyciągnięcie ręki. Myliłam się i to bardzo..
Zdaję sobie sprawę z tego, że moja relacja będzie niczym w porównaniu z opisami M&G i jeśli będziecie się nudzić, po prostu naciśnijcie czerwony krzyżyk. Piszę to głównie dla samej siebie, żeby z jednej strony zachować wspomnienia na dłużej, a z drugiej pozwolić emocjom opaść. 
Dosyć spontanicznie pojawiłam się pod klubem z Ally i Martyną. Było chwilę przed osiemnastą. Co chwilę któryś z chłopaków wychodził z busa, lub do niego wchodził. Widzieliśmy właściwie wszystkich oprócz Luke'a. Kiedy zdecydowana większość tłumu udała się do klubu Beau i Daniel zrobili sobie krótki spacer. Potem Jai rzucił w naszym kierunku piłkę -uroczą różowa świnkę. 







Chłopcy ciągle do nas machali, krzyczeli że nas kochają, co było miłe. Mnie osobiście najbardziej ucieszył widok Jamesa. To niesamowite, kiedy jedna z najbardziej inspirujących osób w Twoim życiu jest widywana przez Ciebie tylko na ekranie telefonu, czy komputera, a nagle staje kilka metrów przed Tobą i aż czujesz dobrą energię od niej bijącą.



Jai i Beau zdecydowali się podejść do nas na chwilkę. Ten pierwszy zrobił sobie kilka zdjęć, rozdał kilka autografów, poprzytulał dziewczyny, natomiast drugi każdą po kolei przytulał i całował w policzek. To było naprawdę słodkie, niektóre fanki nie wytrzymywały nadmiaru emocji i po prostu płakały ze szczęścia.




Na zewnątrz klubu słychać było dosłownie wszystko, co działo się w środku. Muszę pochwalić support - zespół Loud Kidz, który zagrał naprawdę genialne (właśnie słucham ich muzyki). Jano też nie byli gorsi, przez niewyobrażalne piski i krzyki miałam ochotę po prostu tam wejść i zobaczyć na własne oczy, co się dzieje. Zdziwił mnie fakt, że już o 21:15 wszystko się skończyło i ogromny tłum zaczął stopniowo wychodzić z klubu. Dziewczyny oblepiły cały bus karteczkami z listami i nickami z twittera. Kilka osób podeszło się ze mną przywitać, co było na prawdę miłe :) Poczekałyśmy do momentu kiedy każdy z chłopaków opuścił klub w asyście okrzyków i pisków, a potem nie było juz sensu stać i marznąć..
To, że kolejne popularne osoby odwiedzają nasz kraj jest cholernie podnoszące na duchu. Nasi idole wreszcie zauważają na mapie Europy Polskę i powiem więcej, zakochują się w niej. Moim zdaniem nie ma lepszej publiczności na świecie, bardziej cierpliwej i bardziej oddanej.

6 września 2015

Avon 12/2015

Cześć! Po długim czasie pojawia się post związany z kosmetykami. W piątek odebrałam paczuszkę z Avonu, przyszła w tak rekordowym czasie, że nawet się jej nie spodziewałam. Często pytacie mnie jakie kosmetyki z Avonu polecam i czy w ogóle warto zamawiać, więc postanowiłam, że trochę rozwieję wątpliwości, a przy okazji pokażę, co wybrałam w ostatnim katalogu.




Dużo ludzi słysząc słowo "Avon" kręci nosem i ma złe skojarzenia. Dopóki lepiej nie poznałam tej marki miałam podobnie, byłam raczej sceptycznie nastawiona. Okazało się jednak, że metodą prób i błędów można znaleźć tutaj swoje perełki, a wybór jest ogromny. W każdej kategorii (czy to kolorówka, czy pielęgnacja itd.) znajdziemy kilka serii kosmetyków, które różnią się ceną, składem i jakością wykonania opakowań. Dzięki temu możemy wybrać produkty najbardziej pasujące do naszego ciała i kieszeni ;) Jest też opcja zamówienia u konsultantki próbek, jeśli mamy ochotę przetestować pomadki, perfumy albo kremy przed zakupieniem pełnowymiarowych produktów.


Pierwsza rzecz w pudełku to scrub do ciała z masłem shea, proteinami mleka i witaminą E. Zapach jest obłędny, jakiś czas temu miałam wersję czekoladową, ale truskawka ją zdecydowanie przebija. Przywodzi na myśl truskawki z bitą śmietaną, albo lody i dosyć długo utrzymuje się na skórze. Drobinki są wyczuwalne, ale delikatniejsze niż w peelingach np. z Joanny. Po wakacjach mam lekko przesuszoną skórę na rękach i nogach, więc złuszczanie jak najbardziej jest mi potrzebne. Minusem jest opakowanie, a dokładnie zamknięcie, które niemal od razu pękło.
Cena: 7,99



Matująco-odświeżający tonik dla skóry mieszanej/tłustej to dla mnie nowość. NutraEffects jest serią, która weszła na rynek już jakiś czas temu, ale przyznam się, że to dopiero nasze pierwsze "spotkanie". Zapach dość mocny, na drugim miejscu w składzie mamy alkohol, ale wydaje mi się, że niebieskie toniki z Garniera czy Clean&Clear były jeszcze mocniejsze. Po zaaplikowaniu faktycznie widać zmatowienie skóry i czuć odświeżenie. Kidy się wchłonie możemy spokojnie nałożyć krem. Bardzo podoba mi się opakowanie, Zakrętka jest z dość grubego plastiku, więc jej raczej nie zepsuję ;) Czy wrócę do niego po wykorzystaniu buteleczki? Na 90% tak!
Cena: 12,99



Głęboko oczyszczający peeling do twarzy z minerałami z Morza Martwego to właśnie jedna z moich perełek. Nie uczula, nie podrażnia, natomiast złuszcza martwy naskórek i zostawia skórę gładką i nawilżoną. Ma drobinki średniej wielkości i delikatny morski zapach. Łatwo się zmywa, co mnie cieszy bo przed wyjazdem nad morze kupiłam sobie "3w1 Czysta Skóra" od Garniera i męczę się strasznie żeby pozbyć się go z twarzy. Idealny w połączeniu z maseczką z tej samej serii!
Cena: 8,99









Płynny eyeliner "Super Extend" to dla mnie zagadka. Mój makijaż oka zazwyczaj ogranicza się do tuszu do rzęs, ale postanowiłam, że na specjalne okazje przydałoby się bardziej zaszaleć. Nie używałam go jeszcze, ale po dokładnym przetestowaniu na pewno dam Wam znać jak się sprawdził.
Cena: 11,99



Na sam koniec zostawiłam grzebień, który zamówiła sobie moja mama. To już drugi z tej serii, którego używa. Pierwszy przeżył naprawdę bardzo długo, ale niestety jakiś czas temu się złamał. Bardzo fajnie sprawdza się przy tapirowaniu, ale także przy prostowaniu, czy kręceniu włosów, kiedy musimy w miarę precyzyjnie oddzielić pojedyncze pasma.
Cena: 5,99

Jakie macie doświadczenia z Avonem? Zamawiacie czasem kosmetyki z katalogu, czy omijacie je szerokim łukiem? Dajcie znać w komentarzach :) No i miłej niedzieli!

26 sierpnia 2015

Wakacje 2015: 3miasto

Wiecie co? Straciłam zupełnie poczucie czasu i okazało się, że poprzedni post dodałam 10 dni temu, a nie 6 jak mi się wydawało. Najważniejsze, że w porę się zorientowałam, no i jestem! 
Mieszkając przez ponad tydzień na Wyspie Sobieszewskiej grzechem byłoby nie zajrzeć chociaż na chwilę do Trójmiasta. Sopockie Molo i Gdyński Skwer Kościuszki to chyba najbardziej oczywisty wybór, ale nie jestem zawiedziona, bo te miejsca mimo ogromnego tłoku oddają klimat Zatoki Gdańskiej. Poza tym przejście kilometra w takiej temperaturze jaką mieliśmy było wyczynem, a zrobiliśmy o wiele więcej!








W Gdańsku trafiliśmy na Jarmark Dominikański, przez co tłok był ogromny. Mnóstwo zapachów, kolorów i atrakcji na każdym kroku, w tym diabelskie koło. Mimo mojego lęku wysokości odważyłam się wsiąść do gondoli i potem samo poszło. Przez pierwsze okrążenie trzymałam się kurczowo siedzenia, ale potem po wewnętrznym monologu (nie pytajcie haha) wzięłam głęboki oddech i zaczęłam się uspokajać. Widok był nieziemski, panorama Gdańska w zasięgu oka, ludzie rozmiaru mrówek i uczucie wolności.  Fajnie jest pokonywać własne lęki i słabości!








To by było na tyle jeśli chodzi o temat wakacyjnego urlopu. Już tęsknię za morzem, ale mam nadzieję, że nie jest to rozstanie na długo :)
PS. Dodałam na IG kolejny krótki cover, jeśli macie ochotę posłuchać to szukajcie po lewej stronie. Chyba się spodobał patrząc na liczbę polubień i dobrych komentarzy. Dziękuję za to.

16 sierpnia 2015

Wakacje 2015: Wyspa Sobieszewska

Cześć! Przychodzę do Was z obiecanym postem, na temat mojego pobytu nad Bałtykiem. Kiedy jakiś czas temu pisałam, że wybieram się na Wyspę Sobieszewską wiele osób pytało: "Gdzie to jest?" albo "To my w Polsce mamy wyspę?". Można powiedzieć, że to bardziej wysepka, bo jej powierzchnia nie przekracza 36 km².  Otoczona jest wodami Zatoki Gdańskiej, Śmiałą Wisłą, Martwą Wisłą i Przekopem Wisły. Nie będę zanudzać Was innymi danymi geograficznymi, bo to możecie sobie sprawdzić sami, powiem tylko, że plaże na wyspie są przepiękne, czyste i niezatłoczone.  Jeśli ktoś szuka odrobiny spokoju i relaksu to na pewno się nie zawiedzie. Ja osobiście jestem zakochana.





Udało nam się dwa razy obejrzeć zachód słońca. Wschód pewnie prezentowałby się jeszcze piękniej, ale wiadomo..godzina 5 rano to tak naprawdę środek nocy dla śpiochów ;)




Na koniec jeszcze kilka fotek z rejsu tramwajem wodnym na trasie Sobieszewo - Gdańsk.






A jakie kurorty nad polskim morzem najbardziej Was urzekają? :)