30 kwietnia 2015

Tangle Teezer - HIT czy KIT?

Na początku podchodziłam bardzo sceptycznie do Tangle Teezera. Z jednej strony widziałam mnóstwo pozytywnych opinii, a z drugiej strony kilka osób wspominało o elektryzowaniu się, czy niedokładnym rozczesywaniu gęstych włosów. Do samego zakupu namówiła mnie tak naprawdę Anastazja.Wybrałyśmy na allegro wersję Compact Styler w bardzo przystępnej cenie, a dzięki wspólnej przesyłce udało się zaoszczędzić kilka kolejnych groszy. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie żałuję. TT radzi sobie świetnie z moimi grubymi włosami niezależnie od tego, czy są wilgotne po myciu, czy zupełnie suche. Rozczesywanie kołtunów mniej boli i o wiele mniej włosów zostaje między ząbkami, niż to jest w przypadku zwykłej szczotki. Nie zauważyłam także, żeby włosy się elektryzowały, a tego się obawiałam.  Czesanie jest teraz o wiele przyjemniejsze, a co najważniejsze mogę zabrać Tangle Teezer ze sobą w każdą podróż. Zmieści się nawet w małej torebce, a dzięki ochronie na ząbki nie będę musiała się obawiać, że coś zniszczę :)





25 kwietnia 2015

LemON w Gnieźnie

Zawsze mam problem z relacjami z koncertów, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafię ubrać emocji w odpowiednie słowa. Zacznę może od początku.. Dotarłyśmy z Cynią na miejsce ponad godzinę wcześniej, więc udało nam się stanąć w drugim rzędzie, a że przed nami były same niższe od nas osoby, to widok na scenę naprawdę był dobry. Koncert rozpoczął się z małym opóźnieniem, ale wybaczam. To, co działo się później sprawiło, że poślizg czasowy odszedł w zapomnienie.
Słuchanie obu płyt zespołu, z słuchawkami na uszach jest cudowne, ale uwierzcie mi, na żywo brzmi to jeszcze lepiej. Przecudowni muzycy, obłędny wokal (miałam ciary na całym ciele) i klimat, który istnieje tylko na koncertach. 
Cholera, zastanawiam się jak Igor to robi, bo nie dość, że od pierwszej do ostatniej nuty daje z siebie wszystko i o jakimkolwiek fałszu nie ma mowy, to jeszcze w międzyczasie biega po scenie, tańczy, skacze. Istne zwierze sceniczne!
Nie mogę określić swojego ulubionego kawałka z koncertu, ale jeden moment mnie totalnie wzruszył. Podczas piosenki "Nice" Igor zaczął opowiadać o marzeniach, ich spełnianiu, ciężkiej pracy. Na koniec dodał, że jest pewien, że nasze marzenia się spełnią, tylko musimy z całego serca w to wierzyć. Magiczna chwila, która zmotywowała mnie do pracy i na pewno na długo pozostanie w mojej pamięci. 
Zdecydowanie za szybko minęło to półtorej godziny. Jeszcze tylko "Scarlett" na bis i  koniec koncertu, na który czekałyśmy od ponad miesiąca. Gdybyśmy zostały dłużej pewnie miałybyśmy zdjęcia z Igorem, ale nasz szofer (aka tata ^^) się niecierpliwił i trzeba było wracać..












23 kwietnia 2015

NYC Skin Matching Foundation & Manhattan Endless Stay Make Up

Zgadnijcie kto jest znowu chory? No tak, banalne pytanie - oczywiście ja. Coś złego dzieje się chyba z moją odpornością.. Szczęście w nieszczęściu, bo mam aż nadto czasu i mogę napisać Wam co nieco o podkładach, które pokazywałam w ostatnim haulu.

Pierwszy z nich czyli NYC Skin Matching w odcieniu Light to dla mnie porażka. Nie dało się go
dobrze rozprowadzić po skórze, niezależnie od metody (palce, gąbeczka silikonowa, pędzel) ponieważ momentalnie zastygał, a potem rolował się. Wyglądał na twarzy jak maska z gliny. Zastanawiam się, czy może ja czegoś źle nie zrobiłam, ale nic nie przychodzi mi do głowy. Jeśli macie pomysły to dajcie znać. Całe szczęście że to tylko 15 ml, które poszło na marne.

Drugi  - Manhattan Endless Stay Make Up - już mnie nie zawiódł. Jedyna rzecz jakiej żałuję, to mój wybór kolorystyczny. (Niestety tak to  czasem bywa, ryzyko zakupów przez internet.) Zamiast Ivory powinnam wybrać Porcelain, który jest bardziej neutralny.  Ivory ma więcej żółtego pigmentu i nie wygląda zbyt naturalnie na mojej skórze. Jest bardzo lekki, nie zapycha porów, ani nie podkreśla suchych skórek. Jest dosyć trwały i fajnie kryje, w tym względzie wypada lepiej niż Easy Match z tej samej firmy, którego używałam wcześniej.

Jutro wybieram się na koncert LemONa w Gnieźnie. Z kim będę się widzieć? Piszcie :)

17 kwietnia 2015

Poczta #2

Dzisiaj ciąg dalszy przesyłek. W sumie tym razem odwiedzali mnie jedynie kurierzy, więc nie wiem, czy podchodzi to pod pocztę, ale mało ważne..  Pomyślałam, że dodam te dwie rzeczy właśnie w tej serii, bo nie chcę dodawać osobnych notek. Głownie dlatego, że nie są to kosmetyczne łupy, ale po co ja to mówię.. zaraz się wszystkiego dowiecie.

1. Na tym, że ciągle buszuję po internecie, szukam różnych okazji do testowania i zgarniania darmowych gadżetów korzystam nie tylko ja i moja rodzina, ale także nasze zwierzaki. Koty mają istny raj dzięki paczce od firmy Whiskas.






























2. Wreszcie przyszły moje ukochane AirMaxy. Mogę powiedzieć, że to miłość od pierwszego założenia. Są strasznie wygodne i prezentują się jeszcze lepiej niż na zdjęciach ze sklepu (worldbox.pl)




Bądźcie czujni. Nowe posty już niebawem!
Miłego weekendu ♥

15 kwietnia 2015

Kosmetyki z Ameryki - haul

Cześć!
Dosłownie przed chwilą odebrałam od Anastazji swoją część przesyłki z kosmetykizameryki.pl
Jestem podekscytowana i zadowolona, bo  wszystko było dokładnie zapakowane w folię bąbelkową, więc o uszkodzeniu w czasie transportu nie było mowy. Dostałyśmy też kod rabatowy na następne zakupy, więc będzie można poszaleć.
Od jutra zabieram się za testowanie, sprawdzanie i używanie. Nie będę się rozpisywać, bo o każdym produkcie opowiem jeszcze z osobna. Myślę, że po prostu podzielę to wszystko na kilka postów, żeby nie było zbyt rozwlekle.
Polecam jak najbardziej kupowanie kosmetyków na tym portalu, bo to oszczędność pieniędzy!



1. Olej kokosowy (500 ml)
2. Dwie pary rzęs Magic Girl
3. Kokosowy olejek do kąpieli Marion (20 ml)
4. Pędzel do maseczek BLING
5. Pędzelek do eyelinera oraz pędzelek do cieni
6. Kredka Snow Bunny 11A z Manhattanu
7. Dwie silikonowe gąbeczki do nakładania podkładu
8. Dwie pomadki z MakeupRevolution
9. Dwa podkłady, Manhattan i NYC (oba po 15ml)
10. Paletka Manhattan Island z NYC

14 kwietnia 2015

Tołpa - Recenzja

Czy od poprzedniego posta minęły naprawdę dwa tygodnie? Czas leci jak zwariowany! 
No, ale nareszcie mamy wyczekiwany post o kosmetykach z Tołpy. Muszę przyznać, że jestem delikatnie zawiedziona. Obiecywałam sobie trochę więcej po tym testowaniu, a wyszło dość przeciętnie. Każda próbka miała po 2ml, więc to porcja jednorazowego użytku (ewentualnie dwóch). Z jednej strony po pierwszym zastosowaniu można powiedzieć niewiele, a z drugiej przekonać się do kupna pełnowymiarowego kosmetyku, lub zupełnie się zniechęcić. 



Pierwsza rzecz jaka znalazła się w kopercie to pięć niepozornych naklejek, z którymi od razu się zaprzyjaźniłam. Od teraz nie będę się zastanawiać, czy dany kosmetyk nadaje się jeszcze do użycia, czy może już jest po dacie przydatności. Bardzo fajne rozwiązanie, tym bardziej jeśli ma się dużo kosmetyków i słabą pamięć ;) Wystarczy wpisać datę, nakleić i voila!



A teraz gwóźdź programu. Zacznę od samego opakowania. Chociaż to tylko próbki, każda była świetnie opisana. Począwszy od rodzaju skóry do jakiego produkt jest przeznaczony, po porę dnia w której najlepiej go stosować, jak stosować i oczywiście skład. Dzięki temu od razu dowiedziałam się, że tylko trzy próbki będę mogła przetestować na własnej skórze. Dwie pozostałe sprawdziła moja mama. 

Nawilżające serum odprężające
Lekka konsystencja, po nałożeniu na skórę nieco lepka. Z nawilżaniem radzi sobie dobrze. Jeśli natomiast chodzi o łagodzenie podrażnień, to nie widać żadnego działania. Trzeba skrupulatnie unikać okolice oczu i ust, żeby uniknąć pieczenia i zaczerwienienia skóry w tych miejscach. 

Łagodzący krem wzmacniający
Ciężko się wchłania, efektów też nie ma. Zaczerwienienia jak były tak są. 

Matujący krem korygujący
To mój faworyt spośród całego zestawu. Bardzo lekki i tak jak to widniało na opakowaniu, faktycznie matuje skórę. Buzia jest gładka w dotyku. Jak najbardziej sprawdza się pod makijażem, to też wypróbowałam. Zastanawiam się nad kupnem całej tubki.

Mikrozłuszczający żel peelingujący do mycia twarzy
Ten produkt mnie przestraszył. Zaraz po użyciu cała moja twarz zrobiła się czerwona i strasznie piekła. Przemyłam ją kilka razy pod rząd wodą, a po kilku minutach po zaczerwienieniu nie było śladu. O dziwo, buzia była dobrze oczyszczona a skóra napięta. To pożądany efekt, ale mimo wszystko początkowa reakcja zaważyła na tym, że po żel już nie sięgnę. 

Matujący krem nawilżający
Delikatna, lekko żelowa konsystencja. Bardzo szybko się wchłania. Matuje, ale niestety efekt ten utrzymuje się krótko. Po godzinie buzia zaczyna się ponownie świecić. Dobrze nawilża i nie zatyka porów. Kosmetyki z Tołpy mają specyficzne zapachy, niezbyt przyjemne dla mojego nosa, ale ten był naprawdę ok. Myślę, że jak w przypadku kremu korygującego, rozważę kupno.

A jakie Wy macie opinie na temat Tołpy?