Na początku podchodziłam bardzo sceptycznie do Tangle Teezera. Z jednej strony widziałam mnóstwo pozytywnych opinii, a z drugiej strony kilka osób wspominało o elektryzowaniu się, czy niedokładnym rozczesywaniu gęstych włosów. Do samego zakupu namówiła mnie tak naprawdę Anastazja.Wybrałyśmy na allegro wersję Compact Styler w bardzo przystępnej cenie, a dzięki wspólnej przesyłce udało się zaoszczędzić kilka kolejnych groszy. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że nie żałuję. TT radzi sobie świetnie z moimi grubymi włosami niezależnie od tego, czy są wilgotne po myciu, czy zupełnie suche. Rozczesywanie kołtunów mniej boli i o wiele mniej włosów zostaje między ząbkami, niż to jest w przypadku zwykłej szczotki. Nie zauważyłam także, żeby włosy się elektryzowały, a tego się obawiałam. Czesanie jest teraz o wiele przyjemniejsze, a co najważniejsze mogę zabrać Tangle Teezer ze sobą w każdą podróż. Zmieści się nawet w małej torebce, a dzięki ochronie na ząbki nie będę musiała się obawiać, że coś zniszczę :)
Szczerze mówiąc mam dokładnie takie same obawy, ale po twoim poście jestem o wiele bardziej zachęcona do kupna ;)
OdpowiedzUsuńA mi się TT nie spodobał. Tak samo ciągnie i wyrywa włosy jak jakakolwiek szczotka.
OdpowiedzUsuńTeż mam TT i jestem zachwycona! Każdy się przeraża, bo przynajmniej u mnie, jak rozczesuje włosy to słychać jakby były wyrywane. To pierwsza szczotka, która bezboleśnie rozczesuje włosy, po prostu mega. <3
OdpowiedzUsuńhttp://about1moment.blogspot.com/
mam szczotkę TT i jest świetna teraz poluję na compact :) :)
OdpowiedzUsuńHit hit hit hit. Absolutna rewolucja w rozczesywaniu moich niesfornie plączących się włosów.
OdpowiedzUsuńNie żałuję, że ją zamówiłam i nie wyobrażam sobie życia bez niej.
Zawsze noszę w torebce.
Pozdrawiam ✌