Zabijcie mnie! No dobra, tylko żartuję..ale na pewno ktoś powinien dać mi zakaz kupowania nowych specyfików do kąpieli. Mam milion olejków, płynów i soli, które stoją na wannie, a i tak ciągle dołącza do tego coś nowego. Tym razem milky shower gel z Biedronki, ale w innej wersji zapachowej niż poprzednio, bo malinowy i olejek z tutti frutti, brzoskwinia i tropikalne mango.
Przyznam szczerze, że trochę żałuje zakupu tego żelu. Zapach dla mnie jest zbyt słodki, przypomina troszkę aromat syropu malinowego, do rozcieńczania z wodą. O wiele bardziej opłacało się za podobną cenę kupić olejek, który jest wydajniejszy, a pojemność o 100ml większa.
Paradoksalnie nie ma konsystencji olejku, tylko gęstego żelu. Nie przeszkadza mi to. Sprawdza się zarówno pod prysznicem jak i w wannie. Nie wysusza skóry, delikatnie ją wygładza i na długi czas pozostawia na niej zapach.
To by było na tyle w tym temacie i mam nadzieję, że na jakiś czas moja obsesja ustanie (Ehh po co się łudzę, pewnie przy najbliższych zakupach znowu coś mnie skusi.) Tak, czy inaczej niebawem dodam kolejny post, a teraz zmykam do łazienki. Muszę w końcu jakoś wykorzystać te wszystkie kosmetyki :)
Widziałam ta serię w Biedronce, chciałam kupić mleczko do ciała ale w ostateczności zrezygnowałam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie również znajdzie się wiele kosmetyków do kąpieli :) Uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuń